"W ostatnich latach nie tylko rośnie poziom przemocy w szkołach, ale także zmienia się jej charakter; coraz częściej pojawia się agresja na tle seksualnym" - podkreśla dr Bernard Sack z Instytutu pedagogicznego Uniwersytetu Szczecińskiego.
Jak informuje, instytut prowadzi na terenie Szczecina badania na temat agresji i przemocy w szkołach podstawowych, gimnazjalnych oraz ponadgimnazjalnych.
"Agresja i przemoc bynajmniej nie jest ograniczona do gimnazjów. Sytuacja tego typu szkół jest jednak specyficzna, ponieważ zgrupowano w nich młodzież w szczególnie burzliwym wieku" - uważa naukowiec.
W przeciwieństwie do dawnych podstawówek, gimnazja tworzą bardzo jednorodne środowiska, pozbawione tonującego wpływu młodszych dzieci. "W gimnazjach mamy do czynienia ze zbiorowościami młodych ludzi w okresie dorastania, którzy nie mają gdzie rozładować pewnych napięć i emocji. To wpływa na poziom przemocy" - mówi Sack.
Co ważne, gimnazja grupują młodzież w szczególnie trudnym wychowawczo wieku. Jak dodaje, właśnie dlatego ten typ szkół wymaga szczególnie starannego przygotowania nauczycieli.
"Jeżeli już zrobiono krok w kierunku skomasowania dużych grup młodzieży w tak trudnym okresie rozwojowym, to kadra powinna posiadać bardzo wysokie kwalifikacje. Musi być szczególnie starannie przygotowana do takiej pracy" - uważa Sack. Zdaniem badacza jednak kadra pedagogiczna w gimnazjach wygląda na zaskoczoną skalą problemu. "Najwyraźniej nie jest przygotowana do radzenia sobie z dziećmi w okresie dorastania" - winioskuje.
Przykładem kardynalnego błędu w sztuce pedagogicznej jest dla Sacka przypadek nauczycielki polskiego z gdańskiego gimnazjum, która wyszła z klasy podczas lekcji, zostawiając klasę samą. Podczas jej nieobecności doszło do seksualnego molestowania uczennicy, które doprowadziło ją do samobójstwa.
"Ten wypadek to jeszcze jedno smutne potwierdzenie wyników badań, które prowadzimy" - konkluduje Sack.