
Kiedy we wrześniu wybrzmiewa pierwszy dzwonek, mało który uczeń zastanawia się nad statystykami. Liczy się przetrwanie do następnych wakacji, zaliczenie klasówki z matmy i to, żeby jakoś dotrwać do końca kolejnego etapu edukacji. Jednak liczby nie kłamią i pokazują brutalną prawdę o tym, kto z nas faktycznie odbiera świadectwo, a kto odpada w przedbiegach. Analiza danych z ostatnich piętnastu lat pozwala spojrzeć na polski system szkolnictwa jak na wielki poligon doświadczalny, gdzie płeć, wybór szkoły i miejsce zamieszkania mają kolosalne znaczenie dla końcowego sukcesu.
Wszystko zaczyna się od szkoły podstawowej, która teoretycznie jest dla każdego, ale statystyki pokazują tu ciekawe zjawiska. W roku szkolnym 2022/23 wskaźnik brutto dla podstawówek wystrzelił do poziomu ponad 115%, co może brzmieć jak matematyczny błąd, ale w rzeczywistości odzwierciedla zmiany demograficzne i napływ nowych uczniów do systemu. Choć wydaje się, że podstawówkę kończą wszyscy, wskaźnik netto, czyli ten dotyczący osób kończących szkołę w „przepisowym” wieku, oscyluje w granicach 48%. To pokazuje, że droga do pierwszego poważnego świadectwa bywa kręta i nie każdy pokonuje ją w standardowym tempie, a system musi radzić sobie z dużą różnorodnością wiekową w ławkach.
Jeśli spojrzymy na to, kto częściej dociąga do finału edukacji, dane nie pozostawiają złudzeń – kobiety radzą sobie statystycznie lepiej. W liceach ogólnokształcących ta dominacja jest widoczna gołym okiem. Przez lata wskaźniki ukończenia edukacji dla kobiet regularnie przewyższały te notowane u mężczyzn. Panowie częściej wybierają drogi alternatywne lub po prostu częściej napotykają trudności, które uniemożliwiają im terminowe odebranie świadectwa dojrzałości. Ta tendencja utrzymuje się od lat, co sugeruje, że system szkolny w Polsce może być nieco bardziej dopasowany do kobiecego stylu nauki i systematyczności, choć różnice te powoli zaczynają się zacierać w niektórych typach szkół technicznych.
Wybór między „ogólniakiem” a technikum to pierwsza poważna decyzja w życiu nastolatka, która realnie wpływa na szanse otrzymania dyplomu. W liceach ogólnokształcących sytuacja wydaje się stabilniejsza, ale technika to już zupełnie inna bajka. Wskaźniki netto dla kobiet w technikach bywają zaskakująco niskie w porównaniu do liceów – przykładowo w województwie mazowieckim w roku 2022/23 wynosiły one zaledwie 18,3%. To ogromny kontrast w porównaniu do innych regionów. Może to wynikać z faktu, że technika stawiają przed uczniami podwójne wyzwanie: trzeba nie tylko ogarnąć materiał ogólnokształcący, ale też zdać trudne egzaminy zawodowe, co dla wielu okazuje się barierą nie do przeskoczenia w regulaminowym czasie.
Patrząc wstecz na rok 2008/09, polska szkoła wyglądała zupełnie inaczej. Istniały gimnazja, które przez dekadę stanowiły pomost między dzieciństwem a dorosłością. W tamtym okresie wskaźniki ukończenia gimnazjów były bardzo wysokie, często przekraczając 90% w ujęciu brutto. Z czasem jednak reforma edukacji wymazała te placówki z mapy, a ciężar kształcenia przeniósł się z powrotem na wydłużone podstawówki i szkoły średnie. Zmiany te wywołały spore zamieszanie w tabelach statystycznych, pokazując okresowe spadki efektywności nauczania w momentach przejściowych. System musiał się przegrupować, co widać w wahaniach wskaźników netto, które dopiero niedawno zaczęły wracać do względnej normy po wielkiej reorganizacji struktury szkolnictwa.
Polska edukacyjna to nie jest monolit, a to, gdzie mieszkasz, realnie wpływa na Twoje szanse na dyplom.
W województwie opolskim wskaźnik ukończenia techników przez kobiety wynosił 29,1%.
Na Lubelszczyźnie ten sam wskaźnik to 22,7%.
Z kolei w województwie łódzkim odnotowano 22,4%. Różnice te pokazują, że lokalne rynki pracy i jakość bazy dydaktycznej w poszczególnych województwach tworzą zupełnie inne warunki do nauki. Niektóre regiony wydają się lepiej „wyciągać” uczniów do finału, podczas gdy w innych konkurencja lub specyfika szkół sprawia, że o dyplom jest po prostu trudniej.
Dawne zasadnicze szkoły zawodowe, a obecne szkoły branżowe I stopnia, to temat na oddzielną dyskusję. Tutaj statystyki są najbardziej dynamiczne. Przez lata wskaźniki ukończenia tych szkół ulegały dużym zmianom, co wiązało się z ich malejącą popularnością, a potem próbami reanimacji szkolnictwa zawodowego. Mężczyźni tradycyjnie stanowią tu silniejszą grupę, ale ich wskaźniki ukończenia często są niższe niż w przypadku liceów. To pokazuje, że „branżówki” przyciągają osoby, które często już w trakcie nauki wchodzą na rynek pracy, co nie zawsze sprzyja terminowemu kończeniu szkoły. Mimo to, w ostatnich latach widać pewną stabilizację, co może sugerować, że uczniowie zaczynają doceniać konkretny fach w ręku.
Liczby zgromadzone na przestrzeni ostatnich 15 lat malują obraz systemu, który ciągle szuka balansu. Polacy coraz częściej docierają do końca edukacji średniej, ale droga ta jest pełna przeszkód, szczególnie w technikach i szkołach zawodowych. Kobiety wciąż prowadzą w wyścigu po świadectwa, choć panowie nadrabiają zaległości w sektorach technicznych. Najważniejszym wnioskiem płynącą z danych jest fakt, że polska szkoła nie jest jednolita – sukces zależy od wielu czynników, od płci po kod pocztowy, a reforma systemu zawsze zostawia trwały ślad w statystykach ukończenia nauki. Ostatecznie jednak to nie wskaźniki, a determinacja poszczególnych osób decyduje o tym, czy dany rok szkolny zakończy się odebraniem upragnionego papieru.

