
Egzamin ósmoklasisty to specyficzny moment w edukacji, bo teoretycznie nie da się na nim ponieść porażki. Przepisy nie określają progu zaliczeniowego, więc formalnie każdy zdaje, nawet z minimalnym wynikiem. Brzmi uspokajająco? To tylko pozory, bo stawka jest znacznie wyższa niż się wydaje na pierwszy rzut oka. Choć świadectwo ukończenia szkoły podstawowej jest niemal pewne, to wynik z majowych zmagań jest kluczem do drzwi wymarzonego liceum lub technikum. Warto wiedzieć, gdzie czyhają pułapki, które mogą ten klucz złamać i skomplikować rekrutację.
Zasadnicza funkcja tego egzaminu jest prosta: trzeba do niego podejść, aby w ogóle móc odebrać świadectwo. Jest on obowiązkowy dla każdego ucznia ósmej klasy. Co ciekawe, system nie przewiduje oceny niedostatecznej. Nawet jeśli arkusz pozostanie niemal pusty, a wynik procentowy będzie oscylował wokół zera, egzamin uważa się za zaliczony.
Nie oznacza to jednak, że można go zlekceważyć. Wyniki z języka polskiego, matematyki i języka obcego są przeliczane na punkty w procesie rekrutacji do szkół ponadpodstawowych. W popularnych liceach o przyjęciu lub odrzuceniu kandydata decydują często ułamki punktów, dlatego "zaliczenie" na niskim poziomie w praktyce zamyka drogę do najlepszych placówek.
Najkrótsza droga do poważnych kłopotów wiedzie przez kieszeń spodni. Przepisy dotyczące urządzeń elektronicznych są restrykcyjne i nie przewidują taryfy ulgowej. Na salę egzaminacyjną nie wolno wnosić żadnych urządzeń telekomunikacyjnych. Dotyczy to nie tylko smartfonów, ale także smartwatchy czy odtwarzaczy mp3.
Uczniowie często zapominają, że samo wniesienie wyłączonego telefonu jest podstawą do unieważnienia egzaminu. Nauczyciele z zespołu nadzorującego nie muszą przyłapać nikogo na ściąganiu – wystarczy, że urządzenie zadzwoni lub wypadnie z kieszeni. Jedynym wyjątkiem są urządzenia medyczne, na przykład telefony z aplikacją monitorującą poziom cukru, ale ich wniesienie wymaga wcześniejszej zgody i dopełnienia formalności związanych z dostosowaniami.
Samodzielność to słowo klucz. Jeśli egzaminator sprawdzający pracę zauważy, że odpowiedzi są identyczne jak u kolegi z ławki obok, albo zawierają fragmenty przepisane żywcem z niedozwolonych źródeł, procedura rusza błyskawicznie. Unieważnienie może nastąpić zarówno w trakcie pisania, jak i później – podczas sprawdzania arkuszy przez komisję.
Warto wiedzieć, że prace są często sprawdzane w systemie e-oceniania (OnE), gdzie skany rozwiązań trafiają na ekrany egzaminatorów. Wychwycenie niesamodzielnej pracy jest prostsze niż się wydaje, a konsekwencje są bolesne. Przewodniczący zespołu egzaminacyjnego ma prawo przerwać egzamin uczniowi, który zakłóca jego przebieg lub próbuje konsultować się z innymi.
Unieważnienie egzaminu to nie koniec świata, ale potężna komplikacja życiowa. Jeśli do wpadki dojdzie w terminie głównym (w maju), uczeń ma obowiązek przystąpić do egzaminu w terminie dodatkowym w czerwcu. Oznacza to dodatkowy stres i krótsze wakacje.
Scenariusz staje się czarny, gdy unieważnienie nastąpi w terminie dodatkowym. Wtedy uczeń otrzymuje wynik 0%. O ile szkołę podstawową nadal ukończy, o tyle w rekrutacji do szkoły średniej startuje z ogromnym deficytem punktowym, co w praktyce skazuje go na wybór szkoły, w której zostały wolne miejsca, a nie tej, o której marzył.
Gdy opadnie kurz bitewny, każdy otrzymuje zaświadczenie z wynikami. Są one podawane w dwóch wartościach. Pierwsza to wynik procentowy – prosta informacja, ile zadań rozwiązano poprawnie. Druga wartość, często pomijana przez uczniów, to wynik na skali centylowej.
Centyle pokazują, jak poszło uczniowi na tle wszystkich innych ósmoklasistów w Polsce. Jeśli ktoś ma 80. centyl, oznacza to, że 80% zdających napisało tak samo lub słabiej, a tylko 20% lepiej. To doskonały wskaźnik rzeczywistego poziomu wiedzy, który pozwala realnie ocenić szanse w rekrutacji jeszcze przed ogłoszeniem list przyjętych.
System nie jest nieomylny, a egzaminatorzy to tylko ludzie. Dlatego uczniowie i ich rodzice mają prawo wglądu do sprawdzonej pracy. Można to zrobić w ciągu 6 miesięcy od otrzymania wyników. W trakcie takiej wizyty w okręgowej komisji egzaminacyjnej można robić notatki i zdjęcia arkusza.
Jeżeli po analizie okaże się, że punkty zostały źle zsumowane lub zadanie oceniono niezgodnie z kluczem, przysługuje wniosek o weryfikację sumy punktów. Jeśli komisja przyzna rację, wynik zostaje podwyższony, a uczeń otrzymuje nowe zaświadczenie. W walce o dobre liceum każdy punkt jest na wagę złota, więc warto korzystać z tej możliwości, jeśli ma się uzasadnione wątpliwości.
Egzamin ósmoklasisty w 2026 roku to test nie tylko wiedzy, ale i odpowiedzialności. Choć formalnie "niezdejmowalny", niesie ze sobą ryzyko błędów proceduralnych, które mogą kosztować bardzo wiele. Unikanie telefonów, samodzielna praca i pilnowanie terminów to podstawa sukcesu. Dobry wynik otwiera wiele drzwi, podczas gdy proceduralna wpadka może je zatrzasnąć, zmuszając do szukania awaryjnych rozwiązań w edukacyjnej ścieżce.

